PNBC - przeżyjmy to jeszcze raz (cz. 11)

30 maja 2018, 12:46
Yellow Submarine, XX Mistrzostwa Polski w Pływaniu na Byle Czym, fot. Joanna Żemojda

Mistrzostwa Polski w Pływaniu na Byle Czym "Co ma pływać nie utonie" już za dwa miesiące. Dziś przypomnimy jedną z największych ekip, która na mistrzostwach pływa ogromnymi wehikułami.

Kapitanem największej ekipy, którą co roku tworzy kilkanaście osób jest Borys Hołubowicz z Supraśla. Jednak na początku - kiedy Borys miał zaledwie 8 lat - ławeczką pod nazwą "Ranczo Wilkowyje" płynęły tylko 3 osoby - Borys, jego ojciec Grzegorz i dziadek. Potem do ekipy dołączyli znajomi ojca, a jeszcze później Borys do startowania w Mistrzostwach namówił kolegów z drużyny harcerskiej i tak się to im spodobało, że co roku budują wielkie wehikuły.

Borys dodaje, że na Mistrzostwach najważniejsze są - zgranie ekipy i podpatrywanie innych konstruktorów przy pracy. Od konstruktorów można się wiele nauczyć, można też podpatrzeć patenty na rozwiązania techniczne.

Pływadła ekipy z Supraśla zazwyczaj wzbudzają podziw, bo są niezwykle widowiskowe - na wielkich platformach zwykle mieści się co najmniej kilkanaście kolorowo ubranych osób, są efekty pirotechniczne - strzelanina, kolorowy dym czy muzyka na żywo. Ulubioną konstrukcją Borysa jest przygotowana przez ekipę z Supraśla "Yellow submarine", która w 2015 roku zajęła drugie miejsce. Borys mówi, że było to świetnie przygotowane pływadło, nawiązywało do The Beatles - jednego z najlepszych zespołów - i w dodatku opierało swoją filozofię na ich haśle "Peace&Love".

Ojciec Borysa - Grzegorz Hołubowicz, który stery kapitańskie przekazał młodszemu pokoleniu parę lat temu - ocenia, że jego syn dzięki Mistrzostwom nabrał m.in. umiejętności technicznych i potrafi wiele spraw sam załatwić.